Wbrew pozorom, to nie pieniądze cieszą ją teraz najbardziej:
Mogę robić to, co kocham i być żywym dowodem dla moich dzieci, że można coś osiągnąć, jeśli tylko się chce. Nie ukrywam, że miałam możliwość zostać w domu, ale wizja kury domowej, jakoś nigdy mnie nie interesowała. Po prostu chciałam więcej. Wiesz, pokazać moim dzieciakom, że mama się rozwija i że zawsze warto iść za marzeniami!
Skok od urzędnika do wizażysty wydaje się sporym wyzwaniem. Jak wyglądało Twoje życie przed rozpoczęciem przygody z wizażem?
Makijażem interesowałam się w zasadzie od zawsze, ale ciągle miałam w głowie jakąś taką myśl, że z tego się nie da utrzymać. Wiesz, pochodzę z małej miejscowości i to na Podkarpaciu, można się domyślić, że znalezienie normalnej pracy w takim miejscu jest co najmniej trudne, a co dopiero kariera wizażystki.
Idąc tym torem, skończyłam studia z zarządzania i wylądowałam w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej… za biurkiem. Codziennie od 8 do 16 przekopywałam się przez dokumenty. Dzień za dniem, w kółko to samo. Pewnie pomyślisz, że to nie tragedia. No i tragedii rzeczywiście nie było, ale po prostu nie czułam się we właściwym miejscu. Dosłownie paliło mnie to od środka.
Od zawsze marzyłam o tym, żeby mieć coś swojego. Wyobrażałam sobie, jakby to było samemu być sobie szefem, mieć więcej czasu dla siebie, dla dzieci. Znaleźć taką pozytywną równowagę pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym.
Ale wtedy to było dla mnie tak realne, jak garnek złota na końcu tęczy. Za nic nie wiedziałam, jak zacząć.
Jak to się stało, że zaczęłaś poważnie interesować się wizażem? Pamiętasz te początki?
Można powiedzieć, że poniekąd zawdzięczam to dzieciom. Otóż po moim pierwszym macierzyńskim powrót do pracy nie był tak oczywisty, jak wcześniej myślałam. Usłyszałam, że “to nie jest dobry moment, może za parę miesięcy”. No, ale jak to pisał Remigiusz Mróz: “jak życie rzuca kłody pod nogi, zacznij budować z nich schody”.
Pomyślałam, że skoro i tak siedzę w domu z dzieckiem, to jest dobry moment, żeby zrobić coś dla siebie. Wtedy właśnie postanowiłam zająć się swoją pasją do wizażu.
Na początku oglądałam filmiki instruktażowe, czytałam artykuły, próbowałam swoich sił, malując mamę i kuzynki. I nawet sobie tego nie wyobrażasz, jak zaczęło mnie to cieszyć!
Ten ucisk w żołądku, gdy patrzysz na kobiece przemiany i na to, jak wzruszają się, oglądając się w lusterku… Tego nie dostaniesz, przeglądając wnioski, czy wklepując dane do systemu. Dobitnie poczułam, że to jest to! Dosłownie jakby życie do mnie wróciło!
Wtedy pomyślałam, że pójdę w tym kierunku i zaczęłam pierwsze szkolenia. Mój mąż nawet o tym nie wiedział! [śmiech]
Później założyłam swojego Instagrama i zaczęłam malować koleżanki, ale ciągle brakowało mi odwagi, żeby spróbować na tym zarabiać. Wydawało mi się, że wiem jeszcze za mało, że brakuje mi umiejętności… I właściwie to dlaczego ktoś miałby płacić mi za makijaż?! Cała ja. [śmiech]
Aż w październiku 2021 dołączyłam do Akcji #UpiększamyPolki. I to był dla mnie prawdziwy przełom…
Brzmi jak początek świetnej przygody. Powiesz coś więcej? Jak trafiłaś do Akcji #UpiększamyPolki? To był totalny przypadek czy gdzieś już wcześniej o tym słyszałaś?
Szczerze? Jak typową kobietę przyciągnęła mnie reklama. [śmiech] Spontanicznie umówiłam się na telefon. Wtedy trafiłam na Klaudię Kalinowską, moją dobrą duszę… To ona wyciągnęła mnie z tego podłego przeświadczenia, że “to jeszcze nie ten moment, jeszcze za mało wiem, nie potrafię”. Rozbiła chyba wszystkie “nie”, jakie miałam w głowie i zmotywowała mnie do pójścia drogą po marzenia. Dosłownie darmowy coaching! [śmiech]
Na początku miałam mieszane uczucia. Wiesz jak to jest z tymi różnymi kursami… Ale bardzo podobała mi się idea Akcji #UpiększamyPolki. No i nie ukrywam, że mega ważne były dla mnie certyfikaty. Gdy o nich usłyszałam przysłowiowa klamka zapadła. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę!
Powiedziałaś, że różnie to bywa z kursami. Co więc urzekło Cię w Akcji #UpiększamyPolki?
Wiesz, gdy ma się dwójkę małych dzieci, to raczej nie ma się czasu na wyjazdy, dojazdy, sztywne godziny. Każdy ma swoje obowiązki… Kurs online, na którym mogłam zatrzymać się w dowolnym momencie, który mogłam przerabiać, kiedy tylko chcę, był prawdziwym złotem.
Mimo że znałam już podstawy makijażu, Kurs Basic rzucił mi nowe światło na kilka spornych w wizażu kwestii. Fenomenalny był także Kurs Makijażu Ślubnego, który do dziś podsuwa mi mnóstwo pomysłów na stworzenie pięknych makijaży ślubnych. No i to, co jest prawdziwą perełką Akcji #UpiększamyPolki, czyli Mój Pierwszy Beauty Business… Pokazał mi, jak krok po kroku założyć własną działalność i zdobyć dofinansowanie. Efekt?
Mam firmę i dostałam 27 000 zł dofinansowania na start. To, co było w sferze marzeń, nagle stało się rzeczywistością. Dalej ciężko mi się oswoić z tą myślą. Ja i własna firma?! Firma oparta na robieniu makijażu?! W mojej miejscowości?! [śmiech]
Pewnie, gdybym dwa lata temu powiedziała moim znajomym, że otworzę biznes beauty i to w mojej małej miejscowości pod Rzeszowem, to kazaliby mi stuknąć się w głowę.
Dlatego ogromnie doceniam to, że w Akcji #UpiększamyPolki poznałam dziewczyny, które też na maxa jarają się tym tematem. Nie znałam absolutnie nikogo, z kim mogłabym o tym pogadać. A tu… Masz kilkaset dziewczyn, które są dokładnie tak pozytywnie zakręcone na punkcie makijażu, jak Ty. Polecamy sobie produkty, chwalimy się zrobionymi makijażami, wzajemnie się inspirujemy. Dla mnie to jest największa wartość tej Akcji.
Poza tym można mylnie założyć, że w Akcji znajdują się tylko osoby, które zaczynają. A są w niej dziewczyny, które od dłuższego czasu prowadzą swoje salony, działalności, szkolenia. I to też jest dodatkowo motywujące, że one już są w miejscu, do którego Ty zmierzasz. Absolutnie nie puszą się, nie wywyższają, tylko chętnie dzielą się wiedzą.
Jestem przekonana, że najważniejsze w tej Akcji jest to, że każdy może wyciągnąć z niej tyle, ile chce, ile potrzebuje.
Powiedz czy miałaś jakieś obawy przed startem własnego biznesu? Czy od razu wiedziałaś, że to musi się udać?
No jasne, że miałam! I nie zaskoczę Cię tu pewnie, bo myślę, że dokładnie takie same, jak każdy. [śmiech]
Z jednej strony obawiałam się, czy pogodzę to z życiem prywatnym, czy nie odbije się to na rodzinie. Z drugiej znowu bałam się, czy znajdę jakiekolwiek klientki albo, czy nie pojawi się ktoś, kto po prostu w przypływie złego humoru wystawi mi taką opinię, że będę musiała zwinąć żagle. Jednak nic takiego się nie wydarzyło.
W tej branży jest też takie przekonanie, że to sezonowa praca. Jak jest sezon ślubny, to jest praca, a jak nie ma sezonu, to pracy nie ma. Teraz wiem, że nie ma sensu się tego obawiać.
Przecież makijażystki są potrzebne na różne okazje… Nie tylko wesela i śluby, ale też chrzciny, komunie, sylwestry, andrzejki, studniówki, półmetki, 18-stki, wieczory panieńskie, różne rocznice, urodziny, imprezy firmowe czy sesje zdjęciowe.
Myślę, że wiele dziewczyn często rozsiewa opinie, że nie da się zarabiać na wizażu, bo one spróbowały i nie wyszło. Tyle że własny biznes, to coś więcej niż wzięcie pędzli i malowanie…
Akcja #UpiększamyPolki pokazuje, jak takiego falstartu uniknąć, nie tylko dlatego, że jest tam to pokazane krok po kroku, ale też dlatego, że jest w niej mnóstwo dziewczyn, które już przechodziły przez “trudne tematy” i biznesowe wyzwania.
Jeśli zatem ktoś jest dobry, ma pasję i talent, to niech sam sobie pomoże i się doszkoli właśnie w ramach takich akcji, jak #UpiększamyPolki. Skoro ja mogłam, to inne dziewczyny też mogą!
Wierzę, że idea utrzymywania się ze swojej pasji zmienia świat. W końcu sama jestem tego świetnym przykładem. Dlatego jestem ogromnie wdzięczna Akcji #UpiększamyPolki, bo to dzięki nim wykonałam ten pierwszy najważniejszy krok w swojej karierze. A na dodatek moje makijaże zostały zauważone przez organizatorów i zaproszono mnie do współorganizacji niektórych przedsięwzięć.
Dzięki temu prowadziłam już spotkania mastermind, przygotowuje wyzwania makijażowe i pomagam dziewczynom, które są teraz w miejscu, gdzie ja kiedyś byłam. W końcu my kobiety powinnyśmy się wspierać.